piątek, 28 października 2011

LILIPUCIE JABŁUSZKA

Zwyczajowo, co roku, robię dżem z jabłek, który zimą i wiosną wykorzystuję do smarowania chleba, jako nadzienie do naleśników czy na jabłecznik. Niestety na dłużej już nie wystarcza, bo go łasuchy wyjadają ;)

W tym roku, jak i w poprzednim, udało mi się zebrać jabłka w wiejskim ogrodzie... można by rzec, że są ekologiczne. Ogród jest mały, daleko od drogi, a do tej ruchliwej są wręcz kilometry :)

I gdy tak sobie zbierałam te jabłka w ten piękny słoneczny wczesnopaździernikowy dzień, natrafiłam na dwa niezwykłe okazy. Moim oczom ukazały się dwa malutkie jabłuszka, trochę pomarszczone i mało okazałe, ale wywołały one uśmiech na mojej twarzy.


Sami przyznacie, że są niepozorne. 
Te trzy grejpfruty wyglądają jak olbrzymy przy tych liliputkach.
To taki miły akcent na nieuchronnie zbliżający się koniec jesieni. Niby jest jeszcze ciepło, słoneczko przygrzewa, ale poranki i wieczory już jednak są zimne.


I żeby nie poddać się tak łatwo zbliżającej się wilkimi krokami zimowej aurze, będę często spoglądać na te malutkie jabłuszka, by pozwalały mi wracać wspomnieniami do ciepłych jesiennych dni, kiedy mogłam buszować po ogrodzie tylko w sweterku (a nie w "ciężkiej" kurtce), napawając się ostatnimi ciepłymi promieniami słońca...

Pozdrawiam serdecznie
JaGa

niedziela, 23 października 2011

SŁODKIE MIGDAŁY I MIÓD

Kolejna rzecz, która musiała sobie poleżeć po zakupie, zanim ją użyłam. Tak jakoś zawsze wychodzi, że nakupię tych maseczek, a potem nie mogę ich skończyć. Tym razem padło na maseczkę Perfecta  na twarz, szyję i dekolt -słodkie midgały + miód - Dax-a.


Nałożyłam sobie dość grubą warstwę maseczki na twarz i szyję i czekałam 15 minut, aż się wchłonie.Po tym czasie nadmiar maseczki trzeba zetrzeć, co też uczyniłam, wykorzystując do tego celu papierowy ręcznik (a nie wacik jak zalecał producent - moim zdaniem papierowy ręcznik jest lepszy). Wcześniej próbowałam ją wklepać w swoje suche policzki, ale nie bardzo mi się to udało. Może za dużo jej nałożyłam?

W każdym razie po starciu nadmiaru maseczki, kremu już nie musiałam nakładać. ŻADNEGO. Zostawiła ona bowiem "film" na twarzy i szyi, który krem moim zdaniem świetnie zastąpił. No i o czym zapomniałam wspomnieć, ma ona cudowny zapach, który został ze mną aż do rana. Był wyczuwalny, ale nie na tyle intensywny, żeby przeszkadzać.

A co do samej maseczki, to rano miałam skórę gładziutką i nawilżoną. Zdecydowanie spełniła swoje zadanie. Takie małe dwa w jednym, a przy okazji aromoterapia :) Maseczka warta grzechu, jednak stosować ją można według mnie tylko na noc, gdyż pozostawia po sobie wyraźny ślad, właśnie w postaci owego filmu. No i skóra błyszczy się okrótnie.

Ps. Producent zapewnia, iż maseczka zawiera ekstrakt z miodu oraz oleje z dzikiego szfranu i słodkich migdałów, a także kompleks witamin A, E, B5, B6 oraz zestaw 21 naturalnych aminokwasów. 


Pozdrawiam Was serdecznie

sobota, 8 października 2011

Śródziemnomorskie SPA

Nie lubię kupować dużych tubek z maseczkami, których nie znam.
Dlatego, chcąc sprawdzić skuteczność śródziemnomorskiej nawilżającej maseczki do twarzy z oliwką oraz śródziemnomorskiego serum ujędrniającego do szyi i dekoltu Planet SPA z Avon, kupiłam próbki.


Maseczka do twarzy to tragedia. Równie dobrze mogłabym jej na twarz nie nakładać.
Po jej zmyciu w ogóle nie zauważyłam różnicy. Żadnego nawilżenia czy odżywienia skóry.
Ogólnie nie polecam.

Natomiast serum do szyi i dekoltu jest warte zastanowienia.

Ma konsystencję olejku, łatwo się rozprowadza i szybko wchłania nie pozostawiając filmu.
Jednocześnie dobrze nawilża i ładnie wygładza skórę.
 Naprawdę ma się wrażenie, że stała się trochę młodsza :)

Jednak różnica pomiędzy oboma kosmetykami jest dla mnie tym dziwniejsza, iż są z tej samej serii, więc powinny działać podobnie. I z rozczarowaniem stwierdzam, że tak nie jest i  tylko na serum do szyi i dekoltu się skuszę.
 
Pozdrawiam