sobota, 19 lipca 2014

KOSMETYCZNE MARKI WŁASNE #5: KREM DO TWARZY NA NOC ALTERRA

Zużyłam już całą tubkę, więc czas na recenzję. A był to  przeciwzmarszczkowy krem do twarzy na noc z wyciągiem z dzikiej róży Alterra. Jest to produkt sieci Rossmann przeznaczony do pielęgnacji skóry młodej i wymagającej.


Coś od producenta:
Starannie dobrany zestaw substancji aktywnych chroni, rozpieszcza i regeneruje skórę dzięki zawartości oleju arganowego oraz masła Shea. Wartościowy olej z dzikiej róży w połączeniu z ekstraktem z winogron, oliwą z oliwek oraz olejem sojowym wygładza skórę działając nawilżająco. Ceramidy, naturalny koenzym Q10 i kwas hialuronowy chronią przed niekorzystnym działaniem wolnych rodników i przeciwdziałają przedwczesnemu starzeniu się skóry. Przy regularnym stosowaniu kremu skóra staje się wyraźnie nawilżona, jej struktura sprawia wrażenie gładkiej i jednolitej,  a zmarszczki ulegają widocznemu spłyceniu.

Krem:
- nie zawiera syntetycznych barwników, substancji zapachowych i konserwujących
- jest bez silikonów, parafin i innych związków olejów mineralnych
- tam, gdzie to tylko możliwe, zastosowane składniki roślinne pochodzą z kontrolowanych biologicznie upraw i dziko rosnących zbiorów
- bie zawiera substancji pochodzenia zwierzęcego

Uff... To teraz ja.
Po otwarciu tubki daje się wyczuć bardzo intensywny zapach. Jest tak mocny, że czuć go jeszcze długo po aplikacji. Krem ma lekką konsystencję i łatwo rozprowadza się po skórze, a także dość  szybko wchłania. Nie lepi się, nie obciąża skóry, ani nie zatyka porów. Dość dobrze nawilża i lekko natłuszcza skórę. Sprawdzi się do cery suchej. Co do zmarszczek, to się nie wypowiadam, ponieważ u mnie jeszcze (na szczęście) nie ma co spłycać (skóra pod oczami to osobny temat). 

Trochę mnie zaskoczyło przeznaczenie kremu przeciwzmarszczkowego do młodej skóry. Dwudziesto- , czy dwudziestoparoletni ludzie raczej nie mają zmarszczek i moim skromnym zdaniem nie potrzebują w tym wieku tak ciężkich produktów. Produkty przeciwzmarszczkowe jeszcze przed nimi. 

Krem zamknięty jest w 50-mililitrowej tubce i wystarczył mi na 4 miesiące użytkowania. Ogólnie jestem z niego zadowolona, ale ten zapach jest, jak dla mnie, zbyt wyrazisty i dość ciężki. Nie pamiętam ile za niego zapłaciłam, ale był dość tani. Stosunek ceny do jakości -  jak najbardziej na plus.

Pozdrawiam serdecznie
JaGa

poniedziałek, 7 lipca 2014

TUSZ DO RZĘS, KTÓREGO OCENIĆ SIĘ NIE DA

Niedawno pisałam w poście o małych zakupach na stoisku Hean, że zakupiłam m.in. wodoodporny tusz do rzęs City Fashion w kolorze brązowym. Szukałam takiego od dawna, bo co jak co, ale na lato brązowy tusz musi być! Taki kolor ładnie wygląda na rzęsach i wspaniale nadaje się na letnie dni, gdyż nie jest zbyt wyrazisty, a jednak widoczny. Z Heana nigdy nie miałam nic, więc wypada w końcu coś wypróbować. 


Opakowanie jest estetyczne; czarna podstawa ze złotą nakrętką. Złote akcenty na czarnym tle dopełniają całości. Tusz ma fajną szczoteczkę. Taką jak lubię, absolutnie NIE silikonową. Zwyczajna, prosta, nieduża szczoteczka, którą można łatwo i dokładnie zaaplikować kosmetyk. Nawet na krótkich rzęsach.


Niestety nie miałam szans na użycie tego tuszu, ponieważ zostałam oszukana przez sprzedawczynię. Nie podejrzewając niczego złego, nie sprawdziłam od razu na stoisku kosmetyków, które kupiłam. Po kilku dniach od zakupu chciałam sobie tym tuszem wymalować rzęsy, a tu klops. Tusz jest całkowicie wyschnięty. Poszukałam na opakowaniu daty ważności i niby wszystko w porządku, bowiem produkt może być używany do maja 2015 roku. Ale tu moją uwagę przykuł pewien szczegół. Na naklejce z datą ważności napisane było nie BROWN tylko BLACK! Toż to prawdziwa bezczelność. Do opakowania po czarnym tuszu została włożona szczoteczka z tuszu brązowego. Czegoś takiego się nie spodziewałam. Niestety wyrzuciłam paragon i nie mogę już tego kosmetyku zareklamować. Wielka szkoda. Jednak na przyszłość zachowam większą czujność.

A Wam życzę wszystkiego dobrego w ten piękny, słoneczny i jakże gorący lipcowy dzień :) I oby Was omijały wszelkie przykre niespodzianki.


Pozdrawiam serdecznie
JaGa

sobota, 28 czerwca 2014

SERUM DO RZĘS EVELINE

Szukałam, szukałam i szukałam, aż natrafiłam na odżywkę do rzęs z Eveline. A dokładnie skoncentrowane serum do rzęs 3 w 1 Advance Volumiere. Nigdy jej nie miałam, więc pomyślałam, że spróbuję. Może będzie dobra?
Na początek parę słów od producenta dotyczący składu:
* Bio restore complex zawierający proteiny sojowe błyskawicznie wnika w głąb włosa, radykalnie go odbudowując i chroniąc jego strukturę oraz zapobiegając wypadaniu podczas demakijażu
* kwas hialuronowy nawilża, rewitalizuje i stymuluje wzrost rzęs
* D-panthenol skutecznie uelastycznia i odżywia rzęsy od nasady aż po same końce.



Odżywka zamknięta jest w białym opakowaniu z zieloną zakrętką. Wygląda dość estetycznie. Po otwarciu ukazuje nam się silikonowa szczoteczka, a ze środka tubki daje się wyczuć delikatny, trochę dziwny i średnio przyjemny zapach. Ale nie czepiajmy się szczegółów. Tuż po aplikacji serum, rzęsy wyglądają jakbyśmy je pomalowali białą mascarą. Ale po jakimś czasie serum się wchłania i przybiera bezbarwną postać. No i tu dzieje się coś, czego nie rozumiem. Serum po wyschnięciu powoduje, że rzęsy stają się sztywne niczym beton i posklejane. Bałam się potrzeć oczy, żeby sobie rzęs nie połamać.

Co do zapewnień producenta o ogromnej skuteczności i cudownym wpływie serum na nasze rzęsy, to nie jest tak różowo, Owszem, przy regularnym używaniu kosmetyku, nasze rzęsy ładnie się prezentują, są elastyczne i odżywione. Jednak tuż po zaprzestaniu stosowania, rzęsy wracają do pierwotnego stanu. Nie zauważyłam też, aby rzęsy jakoś lepiej mi rosły. Było normalnie. 

Podsumowując, jest to średniej hakości produkt. Ani dobry, ani zły. Nie żałuję, że go kupiłam, ale też nie zrobił na mnie wrażenia. W każdym razie szukam dalej. Teraz używam innej odżywki i zobaczymy jak się spisze.


Pozdrawiam serdecznie
JaGa

niedziela, 22 czerwca 2014

FRUCTIS OLEO REPAIR

Dzisiaj duet - szampon i odżywka z Garniera - Fructis Oleo Repair. Zarówno szampon jak i odżywka przeznaczone są do włosów suchych, przesuszonych i zniszczonych. Zawierają trzy olejki:

^ olejek z oliwek
^ olejek z awokado
^ olejek z karite.

Oba produkty mają za zadanie odbudowywać, upiększać i dogłębnie odżywiać włosy, które w wyniku ich używania mają się stać jedwabiste i pełne blasku, a dodatku powinny się łatwo rozczesywać.







Moje wcześniejsze doświadczenia z kosmetykami Fructis nastroiły mnie bardzo pozytywnie zarówno do szamponu jak i do odżywki. W związku z czym ochoczo zabrałam się do ich użytkowania. Muszę wspomnieć, że oba produkty pachną średnio, ale to mnie nie zniechęciło.

Szampon bardzo dobrze oczyszcza włosy. Już jedno umycie pozwala osiągnąć zadowalający efekt. Niestety po umyciu włosy są szorstkie i nieprzyjemne w dotyku, a do tego nie chcą się rozczesywać. Dopiero nałożenie odżywki pozwala temu zaradzić, ale nie na tyle, abyśmy bez problemu mogli włosy rozczesać. Niestety szampon sprzyja kołtunieniu się włosów. Po jego użyciu włosy czy to mokre, czy już suche so szorstkie i nieprzyjemne w dotyku. Na plus należy mu zaliczyć, że nie podrażnia skóry głowy.

Jeżeli chodzi o o odżywkę, to trochę pomaga w rożczesaniu włosów po myciu. Jednak nie zauważyłam żeby je odżywiała. Włosy wcale nie były w lepszej kondycji po skończeniu opakowania, niż przed jego rozpoczęciem. 

Po wykończeniu obu opakowań muszę przyznać, że jestem rozczarowana. Jak już wspomniałam,  moje włosy stały się szorstkie i nieprzyjemne w dotyku. Miałam trudności z ich rozczesaniem, a w dodatku zauważyłam, że są mocniej niż zwykle podatne na kołtunienie. Blasku na swoich włosach także jakoś specjalnie nie zauważyłam. Moim zdaniem w pielęgnacji suchych i zniszczonych włosów wcale nie pomagają. Dla mnie bubel. Więcej już ani szamponu, ani odżywko Fructis Oleo Repair nie kupię i Wam też nie polecam.


Pozdrawiam serdecznie
JaGa

wtorek, 17 czerwca 2014

MAŁE ZAKUPY NA STOISKU HEAN

Będąc wczoraj w Tesco, zahaczyłam o stoisko sprzedające kosmetyki marki Hean. Już od dawna przymierzałam się do zakupienia kilku rzeczy. Jak na razie ograniczyłam się do małego co nieco. Czyli tego poniżej :)


A co kupiłam? 
- bezalkoholowy tonik do twarzy Aloe Active
- wodoodporny tusz do rzęs City Fashion w kolorze brązowym
- błyszczy do ust z mentolem i olejkiem mentolowym
- potrójny korektor High Definition Camouflage
- lakier do paznokci  w kolorze 810

Mam nadzieję, że wszystkie produkty przypadną mi do gustu. Nadzieje wiążę głównie z mascarą i korektorami. Brązowego tuszu szukałam już od dawna, a korektory właśnie mi się kończą. Tonik chciałam wypróbować, mam nadzieję, że sprawdzi się przy atopowej skórze, a błyszczy i lakier do paznokci nabyłam tak przy okazji. Zwłaszcza mentolowy błyszczy mnie zaciekawił. A lakier po prostu miał ładny kolor.


Pozdrawiam serdecznie
JaGa

niedziela, 1 czerwca 2014

ŻEL DO MYCIA TWARZY AA ULTRA NAWILŻANIE

Żel ten kupiłam ponieważ nigdzie nie mogłam dostać używanego przeze mnie kremu do mycia twarzy AA Help. Nie mając  wielkiego wyboru kupiłam żel do mycia twarzy AA Ultra Nawilżanie z serii Technologia Wieku. 



Żel ma delikatny zapach, który jest dość przyjemny i nie przeszkadza w użytkowaniu. Pieni się raczej średnio. Bardzo dobrze zmywa nie tylko codzienne zanieczyszczenia ze skóry twarzy, ale również makijaż. Wystarczy raz umyć twarz i gotowe. Nie podrażnia, ani nie uczula. Nie jest co prawda tak delikatny jak krem - żel do mycia twarzy AA Help cera atopowa, ale z pewnością nie zrobi nam żadnej krzywdy. NAwet osoby o wrażliwej skórze z powodzeniem mogą go używać.

Żel zawiera kwas hialuronowy, naturalną betainę, ekstrakt z alg Durvillea antarctica, alantoinę oraz pantenol. Nie zawiera zaś parabenów, ani barwników.

Myślę, że jest dość dobry do codziennego użytkowania i gdy znów nigdzie nie znajdę mojego ulubieńca do mycia twarzy, sięgnę właśnie po ten.


Pozdrawiam serdecznie
JaGa

poniedziałek, 12 maja 2014

AA HELP KREM - ŻEL DO MYCIA TWARZY

Właściwie to nie wiadomo, krem to czy żel? Bo albo jedno, albo drugie. Ja się skłaniam ku temu pierwszemu - do kremu. Produkt ma bowiem konsystencję lekkiego, nieco wodnistego kremu do twarzy. W dodatku jest białego koloru. Krem jak nic.





Sam produkt przeznaczony jest do cery suchej i atopowej. Jak już wspomniałam, ma bardzo lekką konsystencję. Jest też bezzapachowy i słabo się pieni. Bardzo dobrze radzi sobie z oczyszczaniem skóry bez makijażu. Gdy makijaż mamy jednak nałożony, twarz trzeba umyć dwa razy, żeby całkowicie ją oczyścić. Słabo też radzi sobie z usuwaniem makijażu oczu. Ciężko nim całkowicie usunąć tusz. Zwyczajnie do końca go nie rozpuszcza. I tyle wad.

A teraz przejdźmy do zalet. A te nad wadami przeważają. Bo makijaż można najpierw usunąć mleczkiem, a z oczu odpowiednim płynem. Sam krem - żel do mycia zaś jest bardzo delikatny. Nie uczula, nie podrażnia, nie wysusza skóry. Słabo się pieni -  a to jest zaleta. W dodatku koi naszą skórę. Nie ma po jego użyciu uczucia ściągnięcia skóry. Zawiera ekstrakt z lukrecji, olej jojoba, olej z ogórcznika, panthenol, glycerinę i parafinę i alantoinę.

Z całego serca polecam ten produkt. Dla mnie to numer jeden wśród żeli do mycia twarzy. Moje must have.
Inny kosmetyk z serii AA Help, który także regularnie używam to mleczko do demakijażu .


Pozdrawiam serdecznie
JaGa

czwartek, 3 kwietnia 2014

KOSMETYCZNE MARKI WŁASNE #4: BEBEAUTY MLECZKO ŁAGODZĄCE DO DEMAKIJAŻU TWARZY I OCZU

O kosmetykach BeBeauty słyszałam jak dotąd dużo dobrego. Wszyscy się zachwycają, że dobra jakość w niedużej cenie. Sama jak dotąd używam tylko kremu do rąk, więc postanowiłam spróbować coś jeszcze.


Opakowanie zawiera 200 ml kosmetyku, który zgodnie z deklaracją na opakowaniu, jest przebadany dermatologicznie i ma być hypoalergiczny, a przeznaczony jest do cery suchej i wrażliwej. Mleczko ma za zadanie delikatnie oczyszczać skórę z makijażu i zanieczyszczeń nie powodując wysuszenia, oraz dokładnie usuwać makijaż. Powinno też dawać uczucie ukojenia.

Mleczko zawiera:
- ekstrakt z nagietka, który działa kojąco
- olej migdałowy, który natłuszcza i wzmacnia
- masło shea, które działa kojąco
- proteiny sojowe, neutralizujące wolne rodniki
- glicerynę, która działa nawilżająco.

Zawartość bardzo mnie do zakupu mleczka zachęciła. Pomyślałam, że może akurat będzie dobre, bo to co tanie, wcale nie znaczy, że złe. No to rzeczone mleczko nabyłam i ochoczo przystąpiłam do używania. Mniej więcej po tygodniu byłam zmuszona odstawić kosmetyk, bowiem mocno mnie uczulił. A dokładniej skórę wokół oczu. Najpierw mi ją podrażnił. Potem oczy mi spuchły, a na końcu skóra na powiekach mi popękała i niestety polała się krew.

U mnie więc mleczko nie podziałało łagodząco, a drażniąco. Na jego obronę dodam, że dość dobrze oczyszcza skórę.

Celem wyjaśnienia dodam, że mleczko nie podrażniło mi skóry twarzy tylko dlatego, że do jej oczyszczania używam żelu do mycia i wody. Mleczko do oczyszczania skóry twarzy używam okazjonalnie.

Skład mleczka:
aqua, paraffinum liquidum, glycerin, isopropyl myristate, cetearyl alcohol, glyceryl stearate, prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil, calendula officinalis flower extract, butyrospermum parkii (shea butter), hydrolyzed soy protein, peg-100 stearate, ceteth-20, potassium phosphate, tetrasodium edta, magnezium aluminum silicate, carbomer, xanthan gum, sodium hydroxide, parfum, methylparaben, propylparaben, diazolidinyl urea.



Pozdrawian serdecznie
JaGa


Ps. Moim ulubionym mleczkiem, który każdemu serdecznie polecam jest: mleczko do demakijażu AA HELP cera atopowa i sucha

poniedziałek, 17 marca 2014

MISS SPORTY: SILK BASE AND TOP COAT

W poprzednim poście pisałam o base and top coat z Oriflame'u. A dzisiaj będzie o drugim tego typu produkcie, tylko że z Miss Sporty.


Buteleczka zawiera 8 ml produktu w blado-fioletowym kolorze. Ma płynną konsystencję, co pozwala ławo i precyzyjnie nałożyć kosmetyk. Dodatkowym plusem jest ekspresowe wysychanie.

Osobiście, po kilku doświadczeniach, używam jej tylko jako podkład pod kolorowy lakier, bo tu sprawdza się całkiem dobrze. Szybko wysycha i ładnie wyrównuje płytkę paznokcia. Pozwala na równomierne nałożenie lakieru do paznokci.

Niestety, jako top coat całkowicie się nie sprawdza. Fakt, jak już poprzednio wspomniałam, wysycha bardzo szybko. Dodatkowo ładnie nabłyszcza lakier. Ale tu jego zalety się kończą. W top coacie tak naprawdę nie chodzi tylko o nabłyszczenie, ale głównie o przedłużenie trwałości lakieru do paznokci. A tu mamy z tym problem. Bowiem z nim czy bez niego - żadna różnica. 

Osobiście nie lubię wyrzucać kosmetyków jeżeli tylko da się je jakoś zużyć. Ponieważ jako baza jest całkiem o.k., zużyję ją jako podkład pod lakier. Ale jako top coat nigdy. Odradzam zakup tego produktu w tym celu. 


Pozdrawiam serdecznie
JaGa

Ps. Link do recenzji base and top z Oriflame

niedziela, 9 marca 2014

ORIFLAME: CRYSTAL BASE AND TOP COAT

Zanim pomaluję paznokcie zawsze pokrywam je bazą pod lakier, a już pomalowane top coatem. Dzisiaj chciałabym przedstawić bazę i top coat z katalogu Oriflame.



Opakowanie zawiera 7 ml produktu. Jest on dość gęsty, ale mimo to dobrze się nakłada. Pędzelek nie jest ani za gruby, ani za cienki. Jest w sam raz.

Ponieważ dość długo schnie, nie próbowałam go używać jako bazy pod lakier, gdyż wtedy malowanie paznokci przedłużyłoby się niemiłosiernie. Natomiast jako top coat jest bardzo dobry. Łatwo się aplikuje i równomiernie rozprowadza. Ładnie nabłyszcza lakier i rzeczywiście przedłuża jego trwałość. Zapobiega nadmiernemu ścieraniu się lakieru na końcówkach oraz jego odpryskiwaniu.


Ogólnie rzecz biorąc, polecam.
JaGa

czwartek, 13 lutego 2014

EFFACLAR - OCZYSZCZAJĄCY ŻEL DO SKÓRY TŁUSTEJ I WRAŻLIWEJ

Żel ten kupiłam w zeszłym roku na promocji w Aptece Niezapominajka. Miałam akurat małe problemy ze skórą. Skóra mi się mocno przetłuszczała i pojawiły się liczne wypryski. O produktach Effaclar słyszałam dużo dobrego, więc postanowiłam z promocji skorzystać i rzeczony żel nabyłam.



Żel zawiera wodę termalną z La Roche - Posay, która koi i łagodzi podrażnienia. Nie zawiera mydła, barwników, alkoholu ani parabenów. Ma PH 5,5. Żel Effaclar ma łagodnie oczyszczać skórę tłustą i trądzikową oraz skutecznie eliminować zanieczyszczenia i nadmiar sebum pozostawiając skórę czystą i odświeżoną.

Opakowanie zawiera 200 ml, a sam żel jest bardzo wydajny. Wystarczy jego niewielka ilość, aby dobrze umyć twarz. Rzeczywiście bardzo dobrze usuwa zanieczyszczenia i sebum. Dobrze radzi sobie także z makijażem. Przez pierwsze dwa tygodnie użytkowania byłam nim zachwycona. Potem przyszło jednak małe rozczarowanie. Żel przy dłuższym stosowaniu okazał się za mocny dla mojej skóry i trochę ją wysuszył. To raczej złe dobranie produktu do rodzaju cery niż jego złe działanie. Ale odniosłam pewną korzyść. Skóra przestała się tak mocno przetłuszczać  w strefie T oraz pozbyłam się wyprysków. 

Wadą żelu jedt jego mocne pienienie się podczas używania, co ma związek z będącym na drugim miejscu w składzie Sodium Laureth Sulfate. Pełna cena produktu to około 25 zł. Za tę cenę można już spodziewać się zastosowania mniej drażniącego środka do mycia.

Żel Effaclar raczej nie jest przeznaczony dla skóry wrażliwej ze względu na obecność silnego detergentu - SLS -  ale dla osób, które się z tym problemem nie zmagają, a w dodatku mają mocno tłustą i trądzikową cerę, żel będzie dobrym rozwiązaniem. Chociaż moim skromnym zdaniem, dobrze by było go raz na jakiś czas zastąpić choć na chwilę czymś łagodniejszym.


Pozdrawiam serdecznie
JaGa

czwartek, 6 lutego 2014

JOHNSON'S SHOWER GEL

Żel pod prysznic Johnson's kupiłam w zeszłym roku w Biedronce na promocji. Były trzy zapachy do wyboru. Wybrałam ten o delikatnym, kwiatowym zapachu. Sam żel zresztą nosi nazwę Delicate. Można go stosować pod prysznic lub do kąpieli i ma zawierać delikatne substancje nawilżające.




Opakowanie mieści w sobie aż 1000 ml. Żel ma niebieskawy kolor i dość wodnistą konsystencję. Jest średnio wydajny, Trzeba użyć dość dużo żelu, żeby się umyć. Ale jest delikatny. Co prawda nie nawilża, ale też i nie wysusza. Pod tym względem jest bez zarzutu. No i nie podrażnia. Do tego słabo się pieni i ma bardzo delikatny, ledwo wyczuwalny zapach. 

Żel w tak ogromnym, litrowym opakowaniu, jest dostępny w Biedronce. Kosztuje około 13 złotych. Więc jak na swoją jakość całkiem nieźle. Choć przyznam, ze już czekałam, kiedy się skończy, bo inne żele czekają w szafie na swoją kolej. W sumie jednak produkt nie jest taki zły. 


Pozdrawiam serdecznie
JaGa

piątek, 24 stycznia 2014

MLECZKO DO DEMAKIJAŻU SORAYA KIEŁKI PSZENICY

Mleczko należy do serii beauty and nature. Kupiłam je zachęcona napisem na opakowaniu: intensywnie regenerujące. Producent, czyli firma SORAYA S.A., zapewnia że mleczko delikatnie i skutecznie oczyści skórę z makijażu i wszelkich zanieczyszczeń, intensywnie zregeneruje, odżywi i nawilży naszą skórę w taki sposób, że skóra stanie się odświeżona i aksamitna w dotyku.

Składnikiem "reklamowanym" na opakowaniu są kiełki pszenicy, które wygładzają i nawilżają naskórek, odżywiają skórę i ją regenerują zapobiegając jej odwodnieniu, oraz ujędrniają i uelastyczniają zwiotczałą skórę.




Moim skromnym zdaniem mleczko wcale nie jest takie delikatne. Skóra wokół oczu po jego zastosowaniu odrobię szczypała, a po dwóch tygodniach zaczęła lekko piec. Miałam wrażenie jakby coś zalegało mi na skórze i nie dało się tego zdjąć. Próbowałam też zmyć nim makijaż z oczu i wyszło średnio. Trzeba było zużyć dużo mleczka i mocno trzeć, co skutkowało zaczerwienieniem skóry wokół oczu i jej podrażnieniem. Jak dla mnie - produkt nie warty zainteresowania. Nie polecam.


Pozdrawiam serdecznie
JaGa

czwartek, 16 stycznia 2014

MASKUJĄCY KOREKTOR W PŁYNIE BELL

Cały czas szukam korektora idealnego.Tym razem sięgnęłam po ten z firmy Bell. Z tej firmy żadnego jeszcze nie miałam, więc postanowiłam jakiś wypróbować, zwłaszcza że w Biedronce była promocja na kolorówkę Bell.

Na początek coś od producenta. Maskujący korektor w płynie pokrywa przebarwienia i niedoskonałości cery, a także skutecznie tuszuje oznaki zmęczenia oraz obwódki pod oczami. Lekka formuła kosmetyku wzbogacona o mineralne pigmenty nie zatyka porów skóry. Elastyczna konsystencja korektora gwarantuje łatwość aplikacji i idealne dopasowanie do koloru skóry.



Ja mam korektor w kolorze 01. Zawartość opakowania to 7,5 g. Ma on konsystencję kremu do twarzy, przez co łatwo się nakłada i rozprowadza po skórze. Jest średnio kryjący. Czy pokrywa przebarwienia? Nie wiem, bo nie mam. Natomiast dobrze pokrywa lekkie zaczerwienienia i niezbyt ciemne obwódki pod oczami. Jeżeli macie silne sińce to ten korektor im nie zaradzi. Produkt faktycznie nie zatyka porów, nie wysusza też skóry. Jednak po nałożeniu odrobinę ciemnieje. Zaś zapewnienia producenta o idealnym dopasowaniu do koloru skóry należy między bajki włożyć.

Podsumowując, jest to produkt dobry, ale nie wybitny. Czy kupiłabym go po raz drugi? Tak. Mimo wszystko przy średnio problematycznej skórze spisuje się dobrze.


Pozdrawiam serdecznie
JaGa

Polecam też  recenzję korektora Wake Up firmy Manhattam

poniedziałek, 6 stycznia 2014

MASECZKA INTENSYWNIE NAWILŻAJĄCA AA TECHNOLOGIA WIEKU

Maseczka ma, według zapewnień producenta, dostarczać skórze maksymalnej dawki nawilżenia oraz chronić ją przed utratą wody i niwelować objawy przesuszenia. Ma aktywnie nawilżać dzięki zawartości kwasu hialuronowego, naturalnej betainy i kompleksu roślinnych polisacharydów. Ma przywracać równowagę hydrolipidową dzięki skwalanowi z oliwek. A wieloskładnikowy mikrolipidowy system MLS wzmacnia funkcje ochronne.
To tyle od producenta.


Maseczka ma konsystencję mleczka przez co dobrze się aplikuje na skórze. Tuż po nałożeniu przez chwilę odczuwałam pieczenie na twarzy i tak do końca nie wiem czy to jest normalne. Gdy ją za pierwszym razem zastosowałam, przez moment zastanawiałam się czy jej nie zmyć, bo pieczenie zazwyczaj oznacza reakcję uczuleniową. Ale ponieważ skóra przestała mnie po chwili piec, postanowiłam poczekać na efekty. Cóż, najwyżej będę wcierała maście. Na szczęście nic takiego nie musiałam robić. Nad ranem umyłam twarz i poczułam pod palcami wygładzoną, nawilżona skórę.

Maseczkę można stosować na dwa sposoby. Nakładamy ją na twarz i zmywamy po 10 minutach lub zostawiamy na  noc do wchłonięcia.

Maseczka bogata jest w emolienty, które pośrednio pomagają w nawilżeniu skóry, tworzą bowiem na skórze film, który zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni skóry, przez co zmiękcza ją i wygładza. Wspomniany tutaj przez producenta skwalan z oliwek jest właśnie emolientem, mającym funkcję natłuszczającą, odbudowującą barierę lipidowa skóry.

W maseczce znajdziemy tez:
- betainę, będącą pochodną gliceryny, która ma działanie silnie nawilżające;
- hialuronian sodu tworzący na poierzchni skóry film, który wiąze wodę, przez co ogranicza jej utratę i zapewnia odpowiednie nawilżanie;
- wyciąg z ogórecznika, który zawiera garbniki, śluzy, flawonoidy, kwasy organiczne, saponinę, żywicę, cholinę, rozpuszczalną krzemionkę, sole mineralne zawierające potas, mangan, żelazo, cynk, miedź i inne pierwiastki. Dzięki zawartości śluzów działa łagodząco, kojąco i przeciwzapalnie. A dzięki zawartości garbników działa ściągająco, przyspiesza procesy gojenia i regenerację naskórka;
- oraz koenzym Q10, który jest antyoksydantem.

Osobiście polecam. Maseczka może nie wybitna, ale dobra i skutecznie nawilżająca.

Pozdrawiam serdecznie
JaGa